niedziela, 15 maja 2022

Zaułek

     Jesień była bardzo deszczowa, czemu wtórował zimny wiatr, starający się wedrzeć przechodniom za kołnierze wraz z kroplami deszczu, spadającego z nieba. Porywiste podmuchy kradły ludziom czapki z głów, podstępnie ściągały kaptury i zawijały szaliki wokół twarzy. Nikt nie miał najmniejszej ochoty na to, aby opuszczać ciepłe mury swojego domku, gdzie było ciepło i przyjemnie. Jednak, mimo paskudnej pogody zdarzali się tacy śmiałkowie. Wszak ludzie mieli swoje mniejsze oraz większe obowiązki.

Zasapany pan z wąsem, trzymający kurczowo jedną ręką swój beret na łysiejącej głowie, zaś drugą przyciskającą do piersi teczkę, spieszył się na bardzo ważne spotkanie. Burknął wściekle, gdy wdepnął w głębszą, niż się spodziewał kałużę. Mijająca go siwa kobieta, z foliowym kapturem mocno związanym pod szyją, łapała co chwilę za rozwalający się na wietrze parasol. Po drugiej stronie ulicy szedł młody chłopak. Kaptur czerwonej kurtki osłaniał mu twarz. Na plecach miał założony tornister. Dłonie ukrył w kieszeni kurtki. Parę razy obrócił się za siebie, sprawdzając, czy aby na pewno nikt go nie widział.